Przed godziną 11 trzy zamaskowane osoby wtargnęły do butiku z biżuterią. Napastnicy użyli gazu łzawiącego wobec ochroniarza i sterroryzowali sprzedawczynię przedmiotem przypominającym broń. W ciągu zaledwie kilku chwil zdołali zniszczyć gabloty za pomocą ciężkich narzędzi i zabrać kosztowności. Po dokonaniu rabunku, złodzieje wydostali się z galerii przez parking i uciekli na hulajnogach elektrycznych.
Pomimo grozy sytuacji, pracownicy i klienci sklepu nie odnieśli obrażeń. Policji udało się odnaleźć jedną torbę z biżuterią, porzuconą na parkingu. Nie jest jednak jasne, czy złodzieje celowo ją zostawili, czy zgubili podczas ucieczki.
Jak ustaliło RMF FM, sprawcy posługiwali się „językiem zza wschodniej granicy”. Choć śledczy nie wykluczają, że mogło to być celowe działanie w celu zmylenia tropów, najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada udział cudzoziemców związanych z międzynarodową grupą przestępczą.
Policja zwróciła uwagę na doskonałe przygotowanie do napadu, co sugeruje, że grupa mogła dokonać podobnych przestępstw w innych krajach. Aby to potwierdzić, funkcjonariusze skierowali zapytania do organów ścigania w kilku państwach europejskich, próbując ustalić, czy doszło tam do podobnych incydentów.